Nowe szaty wojny
Rusznikarze i zbrojmistrze XXI wieku będą musieli dołożyć starań, by się przekwalifikować. Karabiny maszynowe, rakiety, ba, klasyczna amunicja pójdą w odstawkę. Przyjdzie dbać o stan elektromagnesów (zasięg do 400 km, przez morze przeleci), egzoszkieletów i cybermrówek.
Miał rację (wbrew szydercom) minister Antoni Macierewicz, że broń elektromagnetyczna istnieje. Promieniowanie elektromagnetyczne (EM) wpływa na procesy zachodzące w mózgu ludzkim: jak wiadomo, niedobrze mieszkać blisko linii wysokiego napięcia. Ale czy rzeczywiście ktoś wypróbowuje takie moce na Polakach z Dolnego Śląska i Pomorza Zachodniego? Takie eksperymenty wymagałyby ogromnych agregatów, które trudno ukryć.
Co innego broń elektromagnetyczna do zastosowania na wojnie – tu sprawa jest poważniejsza. Od lat testują ją najsilniejsze armie świata. Taka broń stanowi prawdziwy przełom: wyrzucanie pocisków nie wymaga już użycia prochu, lecz prądu elektrycznego, a w działach laserowych pociski w ogóle zostaną wyeliminowane. Do rażenia wroga i jego sprzętu posłuży wiązka energii odpowiedniej mocy.
Po bombach A i H przyszła kolej na bombę E. W latach 60. spostrzeżono, że próby atomowe psuły urządzenia do transmisji satelitarnych, blokowały na pewien czas łączność radiową i zakłócały pracę dalej położonych radiostacji. Okazuje się, że wybuch atomowy i termojądrowy generują uderzeniową falę elektromagnetyczną zdolną do indukowania w napotkanych przewodach, urządzeniach elektrycznych i w ogóle częściach metalowych potężnych prądów niszczących delikatne urządzenia elektroniczne.
Piorunem w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta