Balanga w sowieckim bloku
Krzysztof Jaryczewski, muzyk rockowy | Utrata głosu uratowała mi życie. Znalazłem chwilę na refleksje nad sobą. Myślałem wtedy o tym, jaka jest moja osobowość, i w końcu doszedłem do wniosku, że bardzo musiałem siebie nienawidzić. A teraz chcę powrócić z Oddziałem Zamkniętym. I nagrać płytę.
Rz: Podobno pisze pan książkę. Zresztą już wcześniej też pan pisał.
Zacząłem powieść „Trzask", kiedy byłem jeszcze w stanie orbitalnym, ale potem nie mogłem zrozumieć, co napisałem i o co mi chodziło. Musiałbym się znowu napić, żeby samego siebie z tamtego stanu orbitalnego zrozumieć, a nie chciałem iść tą drogą.
A teraz co pana skłoniło do pisania?
Powód jest ten sam co w sytuacji, gdy chcę napisać piosenkę. Często zdarzają mi się chwile, kiedy coś mnie nurtuje, ale dopiero przelewając emocje na papier, zaczynam rozumieć, o co mi chodzi. Przerabiałem to już wcześniej na terapiach, podczas których niby wszystko wiadomo, gdy się mówi. Jednak do końca zrozumieć siebie możemy, gdy się opiszemy i nazwiemy. Pisanie jest formą autoterapii, porządkowania, rozumienia siebie.
I na jakim etapie pan jest?
Na początku. To jest science fiction z dużym udziałem duchowości. Bohaterem jest mityczna postać. Trochę jak w wierszach, jak w piosenkach. Niby to podmiot liryczny, ale tak naprawdę chodzi o moje życie. Nie biorę niczego z kapelusza, tylko z mojego życia. Używam pseudonimu Paxter, od „czynić pokój".
Po odejściu z Oddziału Zamkniętego z wszystkimi muzykami, którzy go tworzyli i tworzą, nagrywał pan i koncertował. Tymczasem z Wojciechem Łuczajem-Pogorzelskim, jednym z filarów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta