Wachowski był łącznikiem między Wałęsą a SB
Andrzej Friszke, historyk | U Lecha Wałęsy po 1989 roku widoczny był szczególny sentyment do ludzi dawnych służb i – szerzej – do mundurowych. Wałęsa próbował się na tych ludziach oprzeć.
Rz: To porozmawiajmy na spokojnie.
Trochę się czuję rozczarowany Wałęsą. Nie zakładałem, że tak to będzie wyglądało. Dokumenty z szafy Kiszczaka są prawdziwe i nie są niewinne. To robi złe wrażenie.
Przez lata bronił pan Wałęsy.
Dalej uważam, że nie tylko był autentycznym, ale też jedynym możliwym przywódcą „Solidarności".
Jedynym możliwym? To brzmi jak fatum.
Gdyby to nie Wałęsa, lecz inny przywódca strajku w stoczni stanął na czele „Solidarności", to ona by się rozpadła, nie zaistniałaby jako ruch masowy. Możemy się śmiać z jego nieporadności językowej, z wielkiego długopisu z papieżem, ale to wszystko było wtedy elementem konsolidującym.
Gwiazda rozwaliłby „Solidarność"?
Inżynier nie mógł być przywódcą zwykłych robotników, nie wtedy! Była przecież bariera klasowa, która jednak nie działała w drugą stronę, bo oczywiście inteligenci z PAN mogli sarkać, ale uznali autentyczność i społeczne poparcie Wałęsy.
A Anna Walentynowicz, legenda w końcu?
Z całym uznaniem dla jej postawy, prawości i szlachetności – ona nie była liderem politycznym! Są zapisy spotkań z nią z tamtych czasów i dokładnie widać, że ona w ogóle nie rozumowała kategoriami politycznymi. Moralnymi tak, ale nie politycznymi. A tu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta