Duch zagrał z Claptonem
Król bluesa nową płytą wyprawia się w przeszłość i porządkuje życiowe oraz artystyczne sprawy, które zabagnił, kiedy pogrążał się w narkotyczno-alkoholowym ciągu.
Najnowszy album 71-letniego bluesmana jeszcze przed premierą wywołał sensację z gatunku zjawisk nadprzyrodzonych.
Oto kiedy Clapton ogłosił listę muzyków biorących udział w sesji nagraniowej, znalazł się na niej Angelo Mysterioso, który zagrał i zaśpiewał w kompozycji „I Will Be There". Uwaga wszystkich fanów została postawiona w stan podwyższonej gotowości, ponieważ takiego pseudonimu używał nie kto inny, jak nieżyjący od lat Beatles – George Harrison. Przyjaciel Claptona i uczestnik słynnego trójkąta miłosnego, który domykała Pattie Boyd, najpierw żona Harrisona, a potem Claptona, sportretowana przez niego w słynnej „Layli".
Paula czy Pattie
Na nową płytę, której motywem jest przyjaźń, zdrada i miłość, światło rzuca nowa wersja kompozycji Boba Dylana „Śniło mi się, że widziałem świętego Augustyna". Choć niezwykle enigmatyczna, uważana jest za wyznanie głęboko odczuwanej winy wynikającej ze zdrady, związanego z nią strachu, a także nadziei na sprawiedliwość. Można tylko się domyślić, że obecność na płycie, duchowo czy cieleśnie, Angelo Mysterioso, czyli George'a Harrisona, wiąże się z powracającym we wspomnieniach muzyka miłosnym dramatem, który trwał dziesięć rozdzierających lat, od końca lat 60. do końca lat 70. O Pattie Boyd, żonie Harrisona, Clapton pisał w „Autobiografii" tak: „Pomimo wysiłków nie byłem w stanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta