Miłość żyje wyłącznie nocą, dzień ją zabija
Nie ma dzieła równie osobistego jak „Tristan i Izolda” Richarda Wagnera. To połączenie intymnego dziennika miłosnego z traktatem filozoficznym i niezwykłą muzyką, której wielkość uznać musi nawet profan.
Niezwykłość tego dramatu muzycznego (bo używanie wobec „Tristana i Izoldy" standardowego terminu „opera" zakrawa na kpinę) polega również na tym, że Wagner sięgnął do jednego z najstarszych i najbardziej znanych mitów sztuki europejskiej, nadając mu nowy, ponadczasowy kształt. Postać Tristana pojawiła się w pierwszych podaniach w VI wieku, ten rycerz miał być z pochodzenia Szkotem. Dwa stulecia później opowieść o walecznych czynach Tristana wzbogaciła się o postać króla Marka. To dla niego Tristan zobowiązał się przyprowadzić Izoldę o blond włosach, ale niestety, on także się w niej zakochał.
Wersje francuskie rozbudowały tę część opowieści o fortele, których kochankowie używali, by uśpić czujność króla. W Skandynawii Tristan stawał przed dylematem: uczucie czy wierność królowi, a miłość nie została nigdy skonsumowana. Podobnie jak w najsłynniejszym dziele o Tristanie i Izoldzie, które około 1210 roku napisał Gottfried ze Strasburga. To on do swego olbrzymiego poematu liczącego ponad 18 tysięcy wierszy wprowadził scenę, w której Tristan i Izolda zamiast napoju śmierci wypijają przez pomyłkę napój miłości. W ten sposób można było uzasadnić, dlaczego rycerz złamał przysięgę złożoną królowi Markowi. Ten zaś utwór natchnął Richarda Wagnera do stworzenia muzycznej opowieści o dziejach średniowiecznych kochanków....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta