Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Wielbłąd – prezent godny cesarza

11 czerwca 2016 | Plus Minus | Elżbieta Cherezińska
Mieszko i Bolesław – mistrz i uczeń wojskowego rzemiosła oraz politycznych intryg. Rzeźba w poznańskiej katedrze. Fot. Dawid Tatarkiewicz
źródło: Forum
Mieszko i Bolesław – mistrz i uczeń wojskowego rzemiosła oraz politycznych intryg. Rzeźba w poznańskiej katedrze. Fot. Dawid Tatarkiewicz
źródło: Plus Minus

– To dar, głupcze! Dar nie może srać w czasie przekazywania. Gówno mnie obchodzi, co zrobi u Teofano. Póki ja i mój syn tam będziemy, nie ma prawa unosić ogona! – Przegłódźmy go, ojcze. Jak nie zje, to i nie wysra. Mieszko spojrzał na niego z uznaniem, a Bolesław pomyślał, że wolałby widzieć taką dumę w oczach ojca w sprawach mniej gównianych.

Ojciec miał rację, Teofano pojawiła się na miejscu zbiórki wojsk, na rozległych błoniach na achodnim brzegu Łaby. Centrum wojennego obozu zajmował jej złoty namiot, posadowiony na niewielkim wzniesieniu, potężny niczym dwór. U podnóża rozłożyli się obozami panowie Rzeszy.

Miejsce wyznaczone na obóz Mieszka znajdowało się dokładnie na wprost wejścia do namiotu władczyni.

– A niech ją! – Mieszko gwizdnął przez zęby. – Stara łania chce pokazać, że ma nas na oku. Witosz, jedź do jej kwatermistrzów i powiedz, że dali nam za mało miejsca. Spytaj, czy to oznacza, że mam połowę swych sił odesłać za Odrę.

Bolesław zaśmiał się pod nosem. Lekcja polityki zaczynała się frapująco. Oczywiście gdyby się postarali, zmieściliby się i na tym miejscu, które znaczyły wbite w ziemię paliki, ale rzut oka na największe obozy, Gizylera i Willigisa, wystarczył, by Mieszko i Bolesław wiedzieli, że arcybiskupi przybyli nad Łabę z siłami równymi ich wojsku, więc ojciec zamierzał to podkreślić. Nie minęło wiele czasu, jak pojawili się zarządcy Teofano i szybko powiększyli teren ich obozu, zerkając przy tym ciekawie na tabory.

– Bolesławie – wezwał go Mieszko, gdy przestrzeń na obóz go usatysfakcjonowała. – Wróć na przeprawę po podarunek. Tylko dopilnuj, by nikt w obozie go nie zobaczył.

Pojechał z Zaradem, Jaksą, Bjornarem i swoją drużyną. Zwierzę pod opieką...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10468

Wydanie: 10468

Zamów abonament