Terror samotnych jeźdźców
Zamieszkały we Francji Tunezyjczyk zapewne nie wpadłby na pomysł rozładowania swoich frustracji poprzez przeprowadzenie zamachu, gdyby nie cały kontekst polityczno-kulturowy, w którym żył – pisze publicysta.
Nic nie wiadomo jeszcze o tym, czy Mohamed Lahouaiej Bouhlel miał jakieś związki z organizacjami terrorystycznymi. Niemniej w sobotę tzw. Państwo Islamskie oświadczyło, że sprawca nicejskiego zamachu działał w imieniu tej organizacji.
Czyn szaleńca?
Pierwsze wyniki śledztwa zdają się wskazywać, że kierowca ciężarówki, który świadomie wjechał w tłum ludzi podczas święta narodowego 14 lipca, był człowiekiem impulsywnym, emocjonalnie niestabilnym – został zresztą skazany na początku 2016 r. za akty przemocy, jakich dopuścił się w stosunku do swojej żony.
Czy jego niestabilność emocjonalna, brak jakiegokolwiek manifestu ideologicznego z jego strony (dzihadyści prawie zawsze dbają o łatwą identyfikację ich czynu z dżihadem – tak uczynił np. sprawca niedawnego zamachu na małżeństwo policjantów w Magnanville w nocy z 13 na 14 czerwca) i spóźnione (bo następujące dopiero po 36 godzinach) uznanie zamachu przez tzw. Państwo Islamskie pozwalają na konkluzję, że rzeź w Nicei nie wpisuje się w ciąg wydarzeń pod wspólną nazwą „islamski terroryzm"? Taki wniosek byłby zbyt uproszczony.
Bo nawet jeśli w przypadku Bouhlela decydujący był czynnik psychologiczny, to trzeba zarazem widzieć, że był czuły na dyskurs wojującego islamu, który od lat wzywa muzułmanów żyjących na Zachodzie do zabijania „niewiernych". Wybrał sposób działania,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta