O czym mówią zwierzęta
Jak wiadomo, zwierzęta w noc wigilijną gadają po ludzku. W utworach literackich i filmach – podobnie. Tam konwencja nocy wigilijnej trwa cały czas.
Kiedy książkowe i filmowe zwierzątka tak się rozgadały? Wszak jeszcze w powieściach Londona i Curwooda były to osobniki milczące, których udział w akcji autorzy oddawali głównie przez opis zachowania. Wydaje się, że wielką rolę spełnił tu serial „Ed – koń, który mówi", emitowany u nas w połowie lat 60. XX wieku. Tytułowy Ed uwodzicielskim barytonem na równych prawach dyskutował z ludźmi o różnych kwestiach tego świata.
Przyjęło się uważać, że zwierzęta należą do osobników milczących z racji braku języka, którym by się porozumiewały. To jednak, co do niedawna uchodziło za pewnik, jest ostatnio kwestionowane. Język zwierząt ma rozmaity charakter: wieloryby porozumiewają się śpiewem, delfiny – piskami, wrony – krakaniem itd. Mewy znad Wisły, które dokarmiam co zimę na parapecie, wydają krzyki, z których na pewno rozumiem jedno słowo: żarcie! Część zwierząt porozumiewa się chemicznie, a pszczoły na przykład trącają się czułkami i tańczą.
Dlaczego zatem w poważnej literaturze beletrystycznej zwierzęta używają ludzkiego języka? W bajkach dla dzieci jeszcze by to uszło, ale w książkach dla dorosłych? Zwierzęta mówią tam nie tylko w obrębie tego samego gatunku, ale też znają międzygatunkową interlingwę, którą bez trudu potrafi się dogadać wąż z lisem, a królik z mewą. Tylko ryby konsekwentnie od lat żadnego głosu nie wydają....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta