Niedokończone kino irańskie
Ma dwa Oscary, berlińskiego Złotego Niedźwiedzia, Złoty Glob. Jego skromne filmy są ważne dla widzów na całym świecie. W ostatniej dekadzie Asghar Farhadi stał się jednym z najważniejszych artystów współczesnego kina.
Przykro mi, że nie jestem dziś z wami. Moja nieobecność wynika z szacunku dla obywateli mojego kraju i sześciu innych narodów, którym okazano lekceważenie, wprowadzając nieludzkie prawo zabraniające wjazdu do USA imigrantom. Dzielenie świata na »nas« i »naszych wrogów« rodzi strach, który usprawiedliwia potem agresję i wojnę. (...) Filmowcy mogą za pomocą kamery rejestrować wspólne wartości i przełamywać stereotypy na temat nacji i religii. Pomiędzy »nami« i »innymi« tworzyć empatię, której potrzebujemy dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek".
List tej treści przeczytała odbierając w tym roku w imieniu Asghara Farhadiego Oscara za „Klienta" – Anousheh Ansari, amerykańska bizneswoman irańskiego pochodzenia, która poleciała w kosmos jako pierwsza kobieta turystka.
To był już drugi Oscar Farhadiego. Pierwszego, także w kategorii filmu nieangielskojęzycznego, dostał pięć lat wcześniej za „Rozstanie". Pokonał wówczas m.in. nominowaną za „W ciemności" Agnieszkę Holland, co polska reżyserka skwitowała: „Nie jest wstydem przegrać z takim artystą". W tym roku wydawało się, że faworytem w wyścigu do statuetki był „Toni Erdmann" Maren Ade. Pojawiły się komentarze, że w pokonaniu Niemki pomógł Irańczykowi Donald Trump, bo nikt inny nie załatwiłby mu lepszego, na dodatek bezpłatnego, PR. Ale takie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta