Wzorcowy polski protest
Dokumenty muszą być w porządku, a nagłośnienie – dosłownie i w przenośni – zapewnione. Nie wolno dać się wyrolować konkurencji, a sympatykom nie należy przedawkowywać emocji. Bo nie wystarczy, że sprawa jest słuszna. Demonstracje trzeba po prostu umieć organizować.
Na początku stycznia CBOS zagaduje Polaków: „Czy w minionym roku uczestniczył(a) Pan(i) w demonstracji?". Po raz pierwszy od czasu transformacji ustrojowej „tak" odpowiada ponad 5 proc. respondentów. A ściślej, czyni to 6 proc., czyli mniej więcej co 16., co 17. Polak.
W III RP bywało nieraz, że do udziału w demonstracji przyznawał się tylko co setny badany. Zapał do protestowania pojawił się nagle. Jak ujmuje to CBOS: „zwraca uwagę zarówno zauważalna już w ubiegłym roku tendencja wzrostowa, jak też – przede wszystkim – fakt, że obecny poziom deklaracji uczestnictwa w proteście jest najwyższy od 28 lat, czyli od 1988 roku".
Możliwość protestu gwarantuje prawo o zgromadzeniach; najnowsza ustawa to ta z 24 lipca 2015 r., choć już II RP dała obywatelom stosowne prawo wyrażania w ten sposób swego stanowiska: najpierw ustawą o zgromadzeniach przedwyborczych z 1922 r., a dziesięć lat później – po prostu o zgromadzeniach, w przypadku publicznych dzielonych na organizowane w lokalach oraz pod gołym niebem. Nie bez obostrzeń, te drugie mogły się odbywać „tylko za zezwoleniem władzy".
Za komuny prawo na to zezwalało (na mocy ustawy z 1962 r.), a do zgromadzeń zaliczano: zjazdy, wiece, manifestacje, pochody, prelekcje, odczyty, procesje i pielgrzymki. Niby, bo wciąż wymagane było zezwolenie, a odmowa mogła być podyktowana nie tylko względami bezpieczeństwa, ale też...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta