Krwawy Bombay Express
Gdy wozy zaprzęgnięte w bawoły ustąpiły miejsca lokomotywom, subkontynent po raz pierwszy zaczął postrzegać siebie jako jedność geograficzną. To kolej uczyniła z Indii wspólnotę narodową.
Przed chwilą wzeszło słońce i niebo jest różowe jak tureckie rachatłukum. Choć dopiero za kwadrans szósta rano, na dworcu głównym w Lahore jest rojno jak w wywróconym ulu.
Człowiek rozgląda się wkoło w oszołomieniu, przecierając zaczerwienione oczy. W rodzinnych stronach na nogach byliby tylko mleczarze. Tutaj sklepy już pootwierano, na wystawach piętrzą się stosy owoców i warzyw, a sprzedawcy zabiegają o uwagę klientów.
– Dzień dobry, przyjacielu – mówi mężczyzna z kalafiorem w ręku.
– Sahib, pańska godność?
– Sabzi! Sabzi! Sabzi!
– A ojczyzna?
Jakiś Pendżabczyk dogania rikszę, wymachując czymś okropnym, wyglądającym jak peruka albo monstrualne warzywo.
– Sahib, niech przyjdzie popatrzyć! Specjalny sklep bardzo okay! Kupić coś no problem!
Dworzec kolejowy w Lahore wyróżnia się na tle otaczającego chaosu jak liniowiec na widnokręgu. Jest to osobliwa architektoniczna hybryda: wiktoriańska czerwona cegła naśladuje St Pancras, otwory strzelnicze, blanki i machikuły podwędzono z renesansowego palazzo w Mediolanie albo Pawii, wieże zaś mają w sobie coś niemieckiego, przywodzą na myśl ekscentryczne scenografie do oper Wagnera. Tylko chaos jest autentycznie pakistański.
Przy przebojach The Carpenters nieprzerwanie dudniących z głośników człowiek toruje sobie drogę przez gąszcz riksz i idących...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta