Premier wbrew wszystkiemu
Przeciwnicy zarzucają Andrejowi Babiszowi wykorzystywanie politycznej władzy do własnych interesów. Ale nawet kompromitujące nagrania, wywieranie presji na dziennikarzy czy zarzuty o współpracę z czechosłowacką bezpieką nie przeszkodziły mu w wyborczym zwycięstwie.
Nowy czeski premier zapowiedział, że chce kierować państwem jak firmą. Kłopot w tym, że jego dotychczasowe biznesowe przygody przyniosły mu nie tylko majątek, ale też zarzuty o wyłudzanie unijnych pieniędzy i podejrzenia o wykorzystywanie stanowiska w rządzie do zniszczenia konkurencji. I to, jak twierdzą krytycy Andreja Babisza, jest jego największy problem: nie odróżnia państwa od własnej firmy.
Założona przez niego partia ANO (Sojusz Niezadowolonych Obywateli) pod koniec października 2017 roku wygrała czeskie wybory parlamentarne, zdobywając 29,7 proc głosów. Rząd powstaje jednak z trudem. Problemem okazało się stworzenie koalicji, nikt nie chce bowiem rządzić z Babiszem. Chętni do współpracy są w zasadzie tylko twardogłowi komuniści i ekstremistyczna partia strasząca islamem, który w Czechach jest jeszcze mniej dostrzegalnym zjawiskiem niż w Polsce.
Skąd ta niechęć? Choć Babiš zdobył popularność, krytykując panującą w Czechach korupcję, prawny chaos i administracyjny bezwład, na który skarżyli się przedsiębiorcy, to jego niedoszli partnerzy obawiają się, że może chcieć wykorzystać swoją pozycję do ekspansji swojego koncernu chemiczno-spożywczego Agrofort. Formalnie przekazał on kontrolę nad firmą i swym majątkiem (wycenianym na 3,39 mld euro) specjalnemu funduszowi powierniczemu, ale jego dotychczasowa kariera polityczna pokazuje, że doskonale pamięta o prywatnych interesach....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta