A jednak premier nie miała racji
Z kompetencji do ogłaszania orzeczeń Trybunału nie można wywodzić prawa do ich nieogłaszania i samodzielnego decydowania o ich prawidłowości. To by nas cofało do PRL, gdy o skutkach orzeczeń decydował organ polityczny – piszą konstytucjonaliści z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Monika Florczak-Wątor, Piotr Mikuli
Z zainteresowaniem przeczytaliśmy artykuł prof. Mariusza Muszyńskiego, który ukazał się na łamach „Rzeczpospolitej" 21 grudnia 2017 r. To niewątpliwie wyjątkowa sytuacja, by osoba, której bezpośrednio dotyczą skutki orzeczenia, kwestionowała je w formie artykułu prasowego. Tak jak nie odmawiamy osobie, która przegrała sprawę przed sądem, prawa do opublikowania glosy do niekorzystnego dla niej orzeczenia, tak nie kwestionujemy prawa M. Muszyńskiego do polemizowania z ostatecznym, powszechnie obowiązującym i należycie ogłoszonym wyrokiem TK z 3 grudnia 2015 r., K 34/15. Aby jednak artykuł jego autorstwa potraktować poważnie, musimy założyć, że M. Muszyński wypowiada się w nim jako przedstawiciel polskiej doktryny prawa, a nie jako sędzia i wiceprezes TK. Jako osoba wybrana na miejsce zajęte M. Muszyński nie jest bowiem sędzią TK, co jest bezsporne nie tylko w świetle wyroku TK, ale przede wszystkim w świetle art. 194 ust. 1 konstytucji. Zgodnie z nim Sejm nie ma kompetencji do wyboru dowolnej liczby sędziów TK. Może ich wybrać tylko 15, niezależnie od tego, czy prezydent przyjmie ślubowanie czy nie. Wybór sędziów TK i przyjęcie ślubowania to dwie różne kompetencje przysługujące dwóm różnym organom, a legalność ich działania wymaga oceny odrębnej i niezależnej. Każdy wybrany przez Sejm ponad liczbę sędziów TK wskazaną w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta