Einstein, mrówka i Polacy
Widzę Einsteina odbierającego złoty medal Komitetu Noblowskiego w Sztokholmie w 1921 roku. Oklaski ubranych we fraki książąt i profesorów, splendor tego świata zaspokajający ambicje i kojący próżność geniusza, a może oddający honor człowiekowi, który zrewolucjonizował fizykę i rozumienie zjawisk.
Widzę Aleksandra opuszczającego płonące Persepolis, chmury dymu i krzyk niszczonych arcydzieł. A potem on sam w rozkwieconym Babilonie, stolicy Achemenidów, centrum świata, które zagarnęło śmiałe ramię Macedończyka i uczyniło stolicą.
Widzę mrówkę, która przyniosła do mrowiska kawałek wyschniętego liścia i złożyła go do mrówczego spichlerza. Dzięki temu wysiłkowi przeżyją i dojrzeją kolejne pokolenia owadów. Nie ma wstęg ani oklasków. Nie ma rozkwieconych ogrodów Babilonu, choć osiągnięcie na miarę mrowiska ani mniej dumne, ani mniej istotne.
Nie widzę skali mniejszej, gdzie bohaterski elektron wyrywa się z orbity protonu, ani większej, kiedy czarna dziura w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta