Przyszłość jest e-olimpijska
Działacze mają problem: przyjąć do programu igrzysk e-sport? Tak – oznacza przełom w myśleniu o sporcie olimpijskim. Nie – utratę dochodów i zainteresowania młodego pokolenia.
Świat już wie – e-sport przestał być tylko zajmującą zabawą nowych czasów. Stał się dochodowym biznesem, rozpoznawalnym zjawiskiem społecznym i kulturowym, zdobywającym nowe przestrzenie i nowych wyznawców. Podróż w kierunku igrzysk zaczął względnie niedawno, więc nie dziwi, że liczne pokolenia kibiców, zwłaszcza starszych, jeszcze traktują możliwość oglądania olimpijskiej rywalizacji e-sportowców jako oczywisty absurd.
Krytyków można zrozumieć – kto nie widział i nie chce poznać emocji rozgrywek przy klawiaturach, manetkach, monitorach wysokiej rozdzielczości, raczej nie pojmie tych, którzy długimi godzinami przeżywają internetowe bitwy, wirtualne epopeje, toczą kosmiczne wojny, docierając do granic wyobraźni programistów i wydolności komputerów. Jednak udawać, że świat, także świat sportu, się nie zmienia – nie można. Igrzyska olimpijskie też się zmieniają wedle społecznych mód i nacisku współczesności, może przyszedł czas na odmianę radykalną i może jest już miejsce na ten nowy rodzaj rywalizacji.
Gra o młodzież
Pierwszy zarzut, jaki zwykle stawia się e-sportowi, wciąż dotyczy podstaw: obowiązująca przez lata definicja sportu mówi o czynnościach związanych z wysiłkiem fizycznym. Zajadli krytycy gier wirtualnych dodają niekiedy opinię, że zabawa komputerowa nie wymaga przesadnie wysokich umiejętności i niemal...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta