Współczesna odsłona buntu
Pamiętam sprzed 12 lat bitwę freestyle'ową (zawody w rapowej improwizacji), o której Pivot wolałby zapewne zapomnieć. Wypełniony po brzegi klub muzyczny Graffiti w Lublinie. Za mikrofon chwyta chudy, krótko obcięty dwudziestoletni chłopak. Losuje temat, na jaki ma rapować, DJ puszcza muzykę. Po chwili próbuje coś z siebie wydusić. Szybko się zacina. Odkłada mikrofon i jak niepyszny zeskakuje ze sceny.
Nikt wśród publiczności nie gwizdał. Może okazano mu współczucie. A może źle zapamiętałem, bo po prostu to mnie zrobiło się przykro. Słyszałem, jak ten chłopak rapował w pociągu, i spodobały mi się jego błyskotliwe porównania. Ale już wtedy nie dało się nie zauważyć, że przy każdym nieśmiało wyrzucanym z siebie wersie Pivot walczy nie tyle z tematem, ile z samym sobą.
Cztery lata później, w 2009 r., po raz pierwszy pojawił się gościnnie na producenckiej płycie Quiza, rapując – nomen omen – o problemach z zagadaniem do dziewczyny, bo z jego ust wydobywa się jedynie tytułowe „Yyy, eee". Bardzo oryginalnie, szczególnie w zalewie hiphopowych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta