Zrobić porządek w tym podłym mieście
Dwa, trzy wybuchy każdego dnia. Zgnietli polskie powstanie czterdzieści lat temu, a dziś szykowało się nowe, znacznie gorsze. Wtedy ganiali garstkę straceńców po lasach, teraz dziesiątki złoczyńców, nie wiedzieć czemu, było gotowych rzucać bomby.
Taka znajomość pewnie każdego by zdumiała, ona nie miała prawa się zdarzyć. Ta Polka była dobrze, bardzo dobrze ubrana. Miała świetny gust. Nastasja Filipowna była od niej młodsza pewnie o kilkanaście lat, ale chciałaby mieć taką figurę jak tamta, takie piersi i żeby ją było stać na takie zakupy. Nie była biedna, Konstantin Andriejewicz nie zarabiał mało. Brał zresztą, jak wszyscy, łapówki. Większe od pensji. Wiedziała o tym. Nie skąpił jej pieniędzy, a i papa czasami przysyłał sporą sumkę, jak mawiał, dla zakonnicy na rubieżach. Ale tamta potrafiła wydać w sklepie Bogusławskiego fortunę.
Subiekt podał najnowszy katalog „Mód paryskich". Zaczęła czytać, na szczęście w Warszawie, jak w całym cesarstwie, każdą wersję można było czytać i po rosyjsku. Bo jej polski wciąż nie był doskonały. „Mody spacerowe. Toaleta zielona. Suknia wełniana, koloru zielonego, jakby spłowiałego. Spódnica ozdobiona szlakiem z białego sukna wycinanym w zęby i naszytym cieniutkim galonikiem. Szlak tworzy jakby fartuszek zaokrąglony. Stanik tworzy bluzkę, plecy bez szwu, przyciśnięte dragonem, przód zmarszczony w ten sam sposób co plecy. Szlak na staniku odznacza kształt żuawki...".
Zobaczyła, że tamta bezceremonialnie zagląda jej przez ramię. Potem wyjęła z jej rąk żurnal i pokazała na suknię wiszącą z lewej strony, tuż przed wejściem do dużej sali.
– To pani rozmiar, niech pani przymierzy –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta