Majowa opera rowerowa
Siedemdziesiąt lat temu odbył się pierwszy Wyścig Pokoju, który szybko stał się wzorcowym produktem sportowo-propagandowym socjalizmu. Najpierw w dwóch krajach, Polsce i Czechosłowacji, a od 1952 roku także w Niemieckiej Republice Demokratycznej.
Powiedzieć, że popularność Wyścigu Pokoju była ogromna, to nic nie powiedzieć. Trzeba obejrzeć stare fotografie, na których ludzie oblepiają wszystkie drzewa, słupy i latarnie, by móc przez kilka sekund popatrzyć na kolarzy. Telewizja prawie nie istniała, cały naród słuchał radia, które co godzina, a w rozstrzygających momentach walki nawet częściej, nadawało komunikaty z trasy. A radio rozpalało wyobraźnię. W relacjach czołowych sprawozdawców kolarze dokonywali czynów wręcz nadludzkich i takież ich spotykały nieszczęścia. Dlatego przebiegiem wyścigu interesowali się wszyscy. Ogólnonarodowe pytanie w maju brzmiało przez lata niezmiennie: jak pojechali nasi?
Bo wyścig odbywał się w maju. Wiosnę też dało się wykorzystać na użytek propagandy. W pierwszych rozmowach dotyczących zorganizowania polsko-czechosłowackiej imprezy sportowej nie było jednak mowy o konkretnym terminie. Na temat ewentualnego projektu gawędzili w Pradze (przy okazji turnieju bokserskiego!) przedstawiciele kierownictwa redakcji „Głosu Ludu" i „Rudego Prava". To nie pierwsze z brzegu gazety. Obie były organami prasowymi partii komunistycznych w swoich krajach. Czechosłowacy optowali początkowo za wyścigami samochodowymi lub motocyklowymi. Stanęło w końcu na kolarstwie.
Nazwa Wyścig Pokoju pojawiła się oficjalnie w 1950 roku. Nie mogła być inna. Władze komunistyczne we wszystkich bratnich krajach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta