W Holocauście nie było nic nieludzkiego
Ostatecznego rozwiązania nie dokonali żądni krwi socjopaci. Wdrożyła je w życie armia rzetelnych i skrupulatnych urzędników, a prywatnie – przykładnych mężów i kochających ojców. Nasze wyobrażenia o tym, kim jest człowiek i do czego jest zdolny, domagają się więc rewizji.
Nigdy więcej!" – to moralne przyrzeczenie stało się fundamentem powojennego Zachodu. Po bezprecedensowych tragediach II wojny światowej w jednym zgadzano się powszechnie. Należało uczynić wszystko, aby Holokaust – lub szerzej: masowa eksterminacja ludzi – nie mógł się powtórzyć. Z tym hasłem w sercach przywódcy zwaśnionych do niedawna państw przystąpili do budowania zjednoczonej Europy, a miliony zwykłych obywateli – do żmudnego podnoszenia jej z ruin.
A jednak możliwość wystąpienia ludobójstwa nie zniknęła. Nie z braku dobrej woli czy politycznych chęci. Po prostu dlatego, że masowa eksterminacja to nieusuwalna część nowoczesnego świata. Nie da się jej „puścić z dymem". Tę bulwersującą tezę sformułował przed laty Zygmunt Bauman w głośnej książce „Nowoczesność i Zagłada". Dziś, ponad rok od śmierci znanego socjologa, warto ją przypomnieć.
Czym była Zagłada?
Cień Holokaustu wisiał nad odradzającą się po wojnie Europą, przypominając uporczywie o tym, o czym większość jej mieszkańców wolałaby zapomnieć. Świadomość tego, co się stało, obezwładniano więc, by nie burzyła dobrego snu i nie przeszkadzała w trudach odbudowy. Dokonywano tego na dwa sposoby. Pierwszy polegał na uznaniu Zagłady za sprawę stricte żydowską. Widziano więc w niej tragiczną w skutkach erupcję wielowiekowego i powszechnego w Europie antysemityzmu – przesądu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta