Chyba jestem dobrym człowiekiem
Nie dopuszczam do siebie myśli, że jestem poważnie chory,upieram się, że to drobne, przejściowe problemy.Nie myślę, że za rok albo dwa nie będzie mnie na świecie – mówi Michałowi Kołodziejczykowi Paweł Kryszałowicz, były piłkarz reprezentacji Polski, walczący z nowotworem złośliwym.
Plus Minus: Budzi się pan z myślą: „Muszę być twardy"?
Nie myślę w tych kategoriach. Budzę się z uśmiechem na twarzy, jestem pogodnym człowiekiem, nie boję się dnia i tego, co mnie czeka. Zdiagnozowano u mnie poważną chorobę, mleko się rozlało, ale trzeba się leczyć. Oczywiście mógłbym się położyć, nic nie robić, załamać ręce, płakać bez przerwy – ale to przecież nic nie pomoże. Nie będę czuł się dzięki temu lepiej. Mam już za sobą operację, a wyniki badań są coraz lepsze. Czekają mnie jeszcze dwie chemioterapie i kolejne badania komputerowe. Za półtora miesiąca będę wiedział więcej, ale na razie wydaje mi się, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Podszedł pan do raka jak do przeziębienia.
Tak mam zakodowane. A może inaczej – tak mają zakodowane sportowcy. Jeśli przez kilkanaście lat grałem na wysokim poziomie w piłkę, to znaczy, że wiem, co to ciężka praca i walka – o miejsce w składzie, o szacunek trenera, o zrozumienie szatni. Jeśli komuś się wydaje, że bycie piłkarzem polega tylko na harataniu w gałę na boisku przez półtorej godziny tygodniowo, to bardzo się myli. Piłka nożna to ciężki kawałek chleba, bycie piłkarzem to wyczerpujący zawód. Jesteśmy przyzwyczajeni do walki od pierwszego treningu, a potem przez całe życie walczymy o swoje każdego dnia. Tylko na początku miałem bardzo ciężkie trzy dni. Przyszedł wynik: „nowotwór...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta