Norymberga zaczęła się we Lwowie
Koncepcja „zbrodni ludobójstwa", która narodziła się w 1945 r., zamiast łagodzić narodowe antagonizmy, z czasem zaczęła je podsycać – taki wniosek wysnuwa brytyjsko-francuski prawnik Philippe Sands w niezwykłej książce „Powrót do Lwowa".
Na czym polega jej wyjątkowość? Po pierwsze, jest to książka, w której obcokrajowiec relacjonuje fragment polskiej historii, o której nie mieliśmy pojęcia, a która zmieniła powojenny ład międzynarodowy. Po drugie, to opowieść na wskroś osobista, owoc sześcioletniego śledztwa rodzinnego. Na dodatek udanego, choć efekty są gorzkie i szokujące. Po trzecie, jest to również książka historyczna. Opowiada o Lwowie z okresu 1900–1945, a także o historii prawa i o tym, jak kształtowały się ponadnarodowe regulacje karne, które dziś stanowią podstawę działania Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Po czwarte, stanowi opowieść o porządku, który na naszych oczach ulega przemianie. W co ostatecznie się zmieni? Tego nie wiadomo, ale przyszłość międzynarodowych regulacji nie wygląda zbyt optymistycznie. Bo jak mówi sam autor w rozmowie z „Plusem Minusem", żyjemy w czasach zachłanności i zapomnienia, za co możemy wkrótce zapłacić olbrzymią cenę.
Trudna prawda
Pięciuset stronicowy „Powrót do Lwowa" opatrzony podtytułem „O genezie »ludobójstwa« i »zbrodni przeciwko ludzkości«" ma kilku głównych bohaterów. Przede wszystkim jest nim dziadek autora Leon Maurycy Bucholz, którego tajemnicze losy stanowią ważną część książki Sandsa. Nie należy zdradzać, do jakiej prawdy na temat swojej rodziny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta