Koledzy donosili na mnie do prezesa
W energetyce w grę wchodzą wielkie pieniądze, wielkie spółki i wielkie zamówienia publiczne. To jest obszar bezpośredniego zainteresowania służb specjalnych i miejsce poważnych napięć politycznych, ponieważ każdy minister ma swoich faworytów w różnych miejscach. Ci faworyci często zaczynają się zachowywać jak ogon, który chce machać psem - mówi Przemysław Wipler, były polityk PiS i partii Wolność.
Plus Minus: Jak to się stało, że taki wolnościowiec jak pan trafił do Prawa i Sprawiedliwości – partii kochającej centralizm i regulowanie wszystkiego, co się da?
Do PiS przyciągnął mnie projekt otwarcia dostępu do zawodów prawniczych, który odmienił adwokaturę i radców prawnych na tyle poważnie, że raz otwartych drzwi już nie dało się zamknąć. Pracując w różnych korporacjach, przekonałem się, że wolny rynek w kraju, w którym słabo funkcjonują sądy, nie działa. Najpierw trzeba uporządkować system. A taka partia-lodołamacz, jaką było PiS w latach 2005–2007, idealnie się do tego nadaje.
Ale najpierw trafił pan do Unii Polityki Realnej, czyli urzekła pana wizja świata Janusza Korwin-Mikkego?
Po pierwszym roku studiów trafiłem do pracy w okręgowej izby radców prawnych w Warszawie. Moja szefowa od razu mi zapowiedziała, że jeżeli przesiedzę w radzie cztery lata, to dostanę się na aplikację, tak jak zaraz dostanie się pani Kasia, którą mam zastąpić. Gdy pomyślałem sobie, że mam być cztery lata urzędnikiem w takiej instytucji, to mi się odechciało wszystkiego, z aplikacją włącznie. Zacząłem szukać kogoś, kto chce zmienić ten system. Z „Najwyższego Czasu", gazety związanej z UPR, dowiedziałem się o spotkaniu z Januszem Korwin-Mikkem. Poszedłem, spytałem, co myśli o zawodach regulowanych, usłyszałem, że nie powinno być żadnej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta