Chaos jako strategia
Zgoda Watykanu na to, by wyznawano różne rozumienia doktryny katolickiej, a nawet różne doktryny, oznacza zniszczenie dotychczasowej tożsamości Kościoła. Możliwe jednak, że to przemyślane działanie papieża.
Raban często oznacza także robienie bałaganu, a bałagan może służyć rewolucji. I naprawdę nie trzeba być przesadnym purystą doktrynalnym czy wielbicielem porządku, żeby zobaczyć, że pontyfikat Franciszka, choć niewątpliwie duszpastersko płodny, oznacza w istocie eklezjalną rewolucję. Nie ma bowiem wątpliwości, że dla przyszłości Kościoła będzie on miał daleko idące skutki.
I nie chodzi mi bynajmniej o „rewolucję czułości", jak kierunek zmian Franciszka określa jeden z jego najbliższych doktrynalnych współpracowników kard. Walter Kasper, ani o rewolucję miłosierdzia, jak określają ją dziesiątki, jeśli nie setki apologetów obecnego papieża. Miłosierdzie swoim znakiem rozpoznawczym uczynił św. Jan Paweł II, a Benedykt XVI był papieżem czułej miłości i towarzyszenia, jeśli więc Franciszek idzie tą drogą, to można powiedzieć, że pozostaje na drodze wytyczonej przez swoich poprzedników. Nie są także niczym nowym zaskakujące duszpasterskie spotkania, poświęcanie szczególnej uwagi ubogi, ani nawet otwarcie na imigrantów. Wszystkie te elementy znajdziemy w nauczaniu papieży – przynajmniej od czasów Jana XXIII przez Pawła VI, o Janie Pawle II i Benedykcie XVI nie wspominając. Jeśli więc szukać specyfiki tego pontyfikatu, analizować jego znaczenie, to kluczowych dla niego elementów trzeba szukać gdzie indziej. Sam papież Franciszek wskazuje je zresztą w rozmaitych swoich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta