Znaki, symbole i płonąca katedra
Ten obraz sprawia, że ciarki chodzą po plecach. Płonąca katedra Notre Dame (notabene nie pierwszy płonący w tym roku francuski kościół) rodzi straszliwe skojarzenia. Dla jednych to obraz płonącej Europy, niszczącej, porzucającej swoje korzenie, nie brak także takich, którzy odczytują go jako przypomnienie, że ostatecznie nasze zbawienie nie jest w murach kościelnych, a w zmartwychwstałym Chrystusie. Jeszcze inni zwracają uwagę na to, że o ile obraz płonącej świątyni budzi apokaliptyczną grozę, o tyle widok modlących się na kolanach francuskich katolików przywraca nadzieję. I każda z tych interpretacji jest równie dobra, bo tak się składa, że znaki (a płonąca katedra Notre Dame jest nie tylko wydarzeniem medialnym, ale dla człowieka wierzącego przede wszystkim znakiem) są do indywidualnego odczytywania.
Tak, mam świadomość, że dla człowieka niewierzącego to straszliwe bajania. Odczytałem na swoim wallu facebookowym setki informacji, w których dowodzono mi, że jestem idiotą, dzbanem, kretynem, który nie potrafi zrozumieć, że wydarzenia mają świeckie przyczyny. Nie bez chorobliwego zainteresowania zapoznałem się także z opiniami Elizy Michalik, która oznajmiła, że pożar katedry „to znak, że ktoś zaprószył ogień". Tyle że tego rodzaju teksty dowodzą głównie tego, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć siebie nawzajem, i że część współczesnych nam ludzi zatraciła zdolność myślenia symbolicznego, a nawet...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta