Tylko Rzymianie się zmieniają
Berkeley, w trybie przyspieszonym, wychowało sobie rozbudzonych politycznie, zaangażowanych młodych ludzi. Wielu z nich po raz pierwszy zaczęło rozmawiać o konstytucji, prawach obywatelskich i obywatelskim nieposłuszeństwie. Stawiało pytania o formę i granice oporu wobec naruszającej konstytucyjne prawa władzy.
O takich przemówieniach mówi się „płomienne". To, które 2 grudnia 1964 roku w Berkeley wygłosił Mario Savio, dwudziestodwuletni wówczas student filozofii, podczas trwającej ponad dwa miesiące akcji protestacyjnej, może nie jest aż tak znane jak „Miałem sen" Martina Luthera Kinga, ale w historii ruchów studenckich lat sześćdziesiątych odgrywa podobną rolę. Wystąpienie Savia porównującego uniwersytet do bezdusznej maszyny, której działanie staje się nie do przyjęcia i wymaga zdecydowanego sprzeciwu, rzucenia się na jej tryby i własnym ciałem uniemożliwienia jej dalszego funkcjonowania, wyznacza punkt kulminacyjny wydarzeń, które jedni gotowi są nazwać rewolucją studencką, drudzy – powstaniem w Berkeley.
Stupięćdziesięcioletni, rozłożony na pięciuset hektarach Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley, stał się areną największego konfliktu między domagającymi się respektowania swoich konstytucyjnych praw studentami a uczelnianą administracją reprezentującą coś więcej niż ludzi zarządzających uczelnią – władzę. Konflikt ten ma niesławny prymat w kilku kategoriach: była to największa konfrontacja studentów z władzami uczelni, w której wyniku zmobilizowano najliczniejsze siły policyjne do interwencji na terenie uniwersytetu. Rekordowe były też aresztowania: nigdy wcześniej nie aresztowano tylu studentów, ba, nigdy wcześniej nie doszło w Kalifornii do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta