Musimy zdjąć różowe okulary
Trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun o swojej skromnej drużynie bez odlotów i przygotowaniu głów na ekstraklasę. Łukasz Majchrzyk
Podobno przychodzi pan do klubu o ósmej rano, a wychodzi o dziewiątej wieczorem...
W Święto Pracy 1 maja przyszedłem na siódmą rano, a wyszedłem o 22 i chyba pobiłem rekord, ale to był wyjątkowy dzień.
W Częstochowie nikt nie zna ekstraklasy od środka, pan też jej nie poznał ani jako zawodnik, ani jako trener. To może przeszkadzać na początku?
Wielu ludzi w Częstochowie i działaczy w samym Rakowie musi zdjąć różowe okulary. Jesteśmy beniaminkiem, który wchodzi do ligi bez stadionu, bazy treningowej. Mamy bardzo dużo braków i o tym musimy pamiętać. Dobry PR wokół Rakowa jest potrzebny i pomaga w rozwoju, ale może być też zagrożeniem, bo pozytywny wizerunek zaciemnia to, jak wygląda klub od środka. Wynik sportowy ukrył mankamenty i rzeczywistość, której nie pokolorujemy. Wywiady, dobra atmosfera są super, ale wchodzimy do ligi jako ubogi beniaminek i tak powinniśmy siebie traktować, a nie zapowiadać, że wszystkich rozniesiemy i skończymy sezon w pierwszej ósemce. Wszystko jest możliwe, ale po pierwsze trzeba szacować możliwości.
Przypomina się Sandecja Nowy Sącz, która cały sezon grała bez własnego stadionu i spadła z ligi. Brak stadionu może zaważyć też na losach Rakowa?
To jest dobry przykład. Mam nadzieję, że historia się nie powtórzy, ale dużo jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta