Widziałem wokół strach
Młodzi powinni z dużą pokorą podchodzić do tego wirusa. To nie jest zwykła grypa i każdy organizm reaguje inaczej. Te apele, które słyszymy, to nie jest jakiś pic na wodę. Dziś zostając w domu na kanapie czy spędzając czas przed tabletem, ratujemy komuś życie - mówi Michał Woś, lat 29, minister środowiska.
Plus Minus: Kiedy zaczął pan podejrzewać, że to może być koronawirus?
Pierwsze objawy łagodnego kaszlu miałem w piątek, 13 marca. Od rana w sobotę kaszel zaczął narastać i wtedy też dowiedziałem się, że leśnik, z którym miałem spotkanie, poszedł na test do szpitala zakaźnego.
Chyba każdy podświadomie woli w takiej sytuacji myśleć, że to zwykłe przeziębienie.
Byłem o tym przekonany do momentu, gdy dowiedziałem się o leśniku. Pomyślałem, że to pewnie coś sezonowego i nic poważnego. Tydzień wcześniej moja żona i córeczka – jak wtedy myślałem – były przeziębione. Byłem przekonany, że przejąłem coś od nich, ale z biegiem czasu niepewność zaczęła narastać. To był już moment, gdy dużo mówiliśmy o koronawirusie, a osoba, z którą miałem kontakt, właśnie przechodziła test. O jego pozytywnych wynikach dowiedziałem się w niedzielę, gdy miałem już gorączkę.
Ile wynosiła?
Nie była wysoka. Jakieś 37,5 stopnia. Kaszel robił się coraz mocniejszy.
Ile dni minęło od zakażenia do pierwszych objawów?
Około tygodnia. A spotkanie z zakażonym było już po moim zaprzysiężeniu. Wbrew temu, co potem pisano na Twitterze, nie mogłem zarazić prezydenta.
Jak dokładnie doszło do zakażenia?
To było trzyosobowe spotkanie w ministerstwie. Chorował leśnik, zachorowałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta