Nasza pluszowa apokalipsa
Ani to pierwszy, ani ostatni koniec świata, jakiemu stawiła czoło ludzkość. Nic nowego – można powiedzieć. Tyle że lekcje z poprzednich wcale nie napawają optymizmem.
Pusty plac Świętego Piotra. Krople uderzające w rzymski bruk i samotna postać w białej sutannie, która trwa w modlitwie. Dłonie Franciszka się trzęsą, widać, że jest słaby, momentami można odnieść wrażenie, że niesiony przez niego Najświętszy Sakrament zaraz wypadnie mu z rąk. Ale trwa z napięciem, modlitewnym skupieniem na twarzy. Samotny i sam wobec Boga, błagając Go, jak niegdyś Mojżesz, o oddalenie zarazy, zagłady od swego ludu. Ten obraz zostanie na długo. Trudno oprzeć się jego apokaliptycznym interpretacjom.
A przecież nie jest to jedyna scena, sytuacja, która pozostanie na długo w pamięci. Pusta świątynia, a w niej rzędy trumien, transporty wojskowych ciężarówek wiozące zwłoki czy... historia domu seniora w Hiszpanii, w którym dopiero po kilku dniach odkryto, że zwłoki zmarłych z powodu koronawirusa spoczywały w pokojach obok jeszcze żywych, choć już chorych. A także twarze lekarzy, zmęczonych, zmuszonych decydować, kto ma żyć, a kto umierać; zdjęcie kapłana, który oddał kupiony dla siebie przez parafian respirator, żeby inny, młodszy, mógł przeżyć. A obok, tuż obok, inne obrazy. Wielkie imprezy, picie na umór (wystarczy zajrzeć do pojemników z butelkami na jakimkolwiek osiedlu, by zobaczyć, że spożycie w tym czasie wzrosło), lekceważenie zakazów władz i szukanie jakichkolwiek rozrywek, które pokryją radykalną pustkę naszych czasów, jej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta