Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE
POPRZEDNI ARTYKUŁ Z WYDANIA NASTĘPNY ARTYKUŁ Z WYDANIA

Święty Krzysztof Z Münster I przełom w Muzyce polskiej

04 kwietnia 2020 | Plus Minus
„Pasja według świętego Łukasza” Krzysztofa Pendereckiego, dyryguje Henryk Czyż. Kraków, 10 czerwca 1966 r.
źródło: PAP
„Pasja według świętego Łukasza” Krzysztofa Pendereckiego, dyryguje Henryk Czyż. Kraków, 10 czerwca 1966 r.
Objawił się na Warszawskiej Jesieni z młodzieńczą brawurą. Krzysztof Penderecki na balkonie hotelu Bristol w dniu debiutu na festiwalu, 20 września 1959 r.
źródło: PAP
Objawił się na Warszawskiej Jesieni z młodzieńczą brawurą. Krzysztof Penderecki na balkonie hotelu Bristol w dniu debiutu na festiwalu, 20 września 1959 r.
Elżbieta i Krzysztof Pendereccy, 1966 r.
źródło: materiały prasowe
Elżbieta i Krzysztof Pendereccy, 1966 r.

Wspominając indywidualność Krzysztofa Pendereckiego (1933–2020), warto przywołać niezwykły czas, w którym objawił się talent jego i całej grupy młodych polskich twórców, w tym Henryka Mikołaja Góreckiego i Wojciecha Kilara, gotowych do wyjścia z komunistycznego zaścianka.

Ludowa władza troszczyła się o muzykę, oczywiście, na swoich zasadach. Zorganizowany w 1955 roku gigantyczny, wielomiesięczny Festiwal Muzyki Polskiej składał się z ponad 250 imprez, w tym 163 koncertów symfonicznych. Wykonano 450 utworów, trzy czwarte z nich wyszło spod pióra żyjących kompozytorów. Rzecz jednak w tym, iż była to muzyka tworzona według ideologicznych zasad przejętych od Związku Radzieckiego. Podstawowym źródłem inspiracji dla twórców miały być folklor i tradycja, tak by utwory te były możliwe do zaakceptowania, jak to określano w partyjnych dokumentach, przez „najszerszy krąg mas".

W tym morzu muzyki wtórnej, banalnej, odciętej od nowych prądów ze świata rzadko zdarzały się rzeczy o głębszej wartości, skomponowane przez Grażynę Bacewicz czy Witolda Lutosławskiego. Twórcy tej klasy, co oni, obdarzeni talentem niezależnym od nakazów władz, woleli się jednak nie wychylać, często skazani na koncertowy niebyt. Gdy I Symfonię Witolda Lutosławskiego minister kultury Włodzimierz Sokorski zrecenzował ze stalinowskim wdziękiem, sugerując, że jej twórcę należałoby wrzucić pod tramwaj – kompozytor schronił się w Polskim Radiu, gdzie zaczął tworzyć wspaniałe, nowatorskie piosenki dziecięce. Dla zarobku pisał też pod pseudonimem popularne przeboje, a fakt ten starał się ukrywać do końca życia.

Właśnie w takiej sytuacji...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
POPRZEDNI ARTYKUŁ Z WYDANIA NASTĘPNY ARTYKUŁ Z WYDANIA
Wydanie: 11626

Wydanie: 11626

Zamów abonament