Prawie spadłem z krzesła
Prywatyzacja TP SA to był złoty interes. Akcje „poszły" po 38 zł za sztukę. Dziś ich kurs giełdowy nie przekracza 7 zł. Ówczesny nabywca, France Telecom, przepłacił, co pognębiło go ekonomicznie - mówi Emil Wąsacz, minister skarbu w rządzie Jerzego Buzka.
Plus Minus: Niedawno sąd pierwszej instancji uniewinnił pana z zarzutu nieprawidłowej prywatyzacji PZU. Jakie to uczucie doczekać się werdyktu po 15 latach od postawienia zarzutów i po 21 latach od zdarzenia, czyli od przeprowadzenia tej prywatyzacji?
To prawda, prywatyzacja PZU miała miejsce 5 listopada 1999 roku, czyli 21 lat temu. Już w 2001 roku sprawę badała Najwyższa Izba Kontroli i to ona złożyła wniosek do prokuratury o niedopełnienie obowiązków przez ministra skarbu. Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która przejęła pałeczkę, orzekła, że nie doszło do żadnego naruszenia interesów Skarbu Państwa, a prywatyzacja została przeprowadzona we właściwy sposób. Tymczasem w 2005 roku, bez pojawienia się jakichkolwiek nowych okoliczności w tej sprawie, prokuratura apelacyjna wznowiła śledztwo, zmieniając ponadto kategorię przestępstwa na „działanie kierunkowe z zamiarem". Oznacza to, że od początku rzekomo działałem z zamiarem popełnienia przestępstwa. Poprzednia kwalifikacja objęta byłaby pięcioletnim okresem przedawnienia.
Zatem chodziło o to, żeby sprawa się nie przedawniła?
Moim zdaniem wyłączną intencją było to, żeby gonić króliczka, czyli mnie, ale przede wszystkim Mariana Krzaklewskiego i premiera Jerzego Buzka. Przesłuchano kilkuset świadków, m.in. żonę Mariana Krzaklewskiego i moje asystentki, wydano grube pieniądze,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta