Nigdy nie groziłem Robertowi
Żadnego szantażu nie było, strona piłkarza manipuluje opinią publiczną, aparat państwa wszedł w nasze negocjacje, a reprezentujący Lewandowskiego mecenas Tomasz Siemiątkowski ma dostęp do zabezpieczonych przez prokuraturę dowodów – opowiada Piotrowi Żelaznemu Cezary Kucharski, były piłkarz i menedżer Roberta Lewandowskiego, a dziś biznesmen.
Plus Minus: Ludzie już plują panu pod nogi na ulicy?
Nie. Wielu wręcz wyraża wsparcie.
Dokonując zamachu na dobro narodowe, stał się pan jednak wrogiem publicznym.
Jakiego zamachu? Nie potrzebuję uznania opinii publicznej.
Nie wierzę, że to pana nie rusza.
Zawsze mnie irytowało, gdy moja mama, nauczycielka, mówiła: „Bądź grzeczny, co ludzie powiedzą". A mnie nie interesowało, co powiedzą ludzie. O ich zdanie zabiegałem w czasach, gdy grałem w piłkę. Dziś moje życie nie jest podporządkowane opinii publicznej, którą zresztą łatwo można sterować.
Gdy zaczynał pan spór sądowy z Robertem Lewandowskim, to nie przypuszczał pan, że potoczy się to w stronę zatrzymań o szóstej rano i aresztu?
Taki ekstremalny scenariusz też zakładałem. Potwierdzić to mogą moi prawnicy. Realnie patrzę na rzeczywistość i znałem swój słaby punkt. Dla mnie było oczywiste, że jeśli Lewandowski będzie chciał się porozumieć, to wybierze renomowaną międzynarodową kancelarię, a jeśli będzie chciał mi dowalić, to weźmie prawnika albo kancelarię związaną z obecną władzą.
I tak się stało?
Nie mam żadnych wątpliwości, że Lewandowski wspólnie z mecenasem Siemiątkowskim użyli swoich wpływów, by wydarzyło się to, co się wydarzyło. Od momentu, gdy w TOK FM...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta