Polityczny Big Brother pogrążył lewicę
Janusz Krasoń, były poseł SLD: Dzisiaj komisja śledcza ds. afery Rywina nie zrobiłaby na nikim wrażenia, bo od tego czasu było sporo takich spraw, a wiele innych taśm ujrzało światło dzienne. Wtedy jednak wielogodzinne transmisje z przesłuchań to było reality show.
"Rzeczpospolita": Przystąpił pan do frakcji Sojuszu Lewicy Demokratycznej w nowo tworzonej partii Nowa Lewica?
Nie. Od wielu lat nie jestem aktywnym politykiem. Wróciłem do pracy w Państwowej Inspekcji Pracy, a uważam, że zatrudnienia w tej instytucji nie powinno się łączyć z aktywnością polityczną. Na politykę patrzę dziś z daleka.
Z daleka czasami ma się lepszy ogląd spraw. Jak pan ocenia to, co się dzieje na lewicy?
Obserwuję całą scenę polityczną, ale rzecz jasna lewicę ze szczególną uwagą. Zawsze byłem zwolennikiem szukania kompromisów i uważam, że łączenie środowisk przynosi dobre efekty. Lewica posiadająca różne barwy – od instytucjonalnej po obyczajową – oferuje wyborcom więcej niż sam SLD. Szkoda, że proces jednoczenia się środowisk lewicowych nie jest pełny, bo najbardziej efektywne byłoby połączenie SLD, Wiosny i Partii Razem.
Gdy przed laty koalicja SLD przekształcona została w jedną partię polityczną, w tamtym procesie uczestniczyło wiele różnych środowisk. Do partii przystąpiło sporo osób wcześniej niezwiązanych z polityką, co było pozytywne, bo docieraliśmy do różnych grup wyborców. Z drugiej strony musieliśmy się jakoś uporać z ogromną różnorodnością poglądów. W dyskusjach, które prowadziliśmy – o miejscu Polski w Unii Europejskiej czy NATO – mieliśmy w SLD...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta