Świat różnorodny istnieje nieopodal
Romowie na Słowacji nie mają się najlepiej. Nikt ich nie lubi, nawet Węgrzy. Także Rusini to mniejszość kłopotliwa. Ale ta kłopotliwość to coś innego niż w przypadku Romów.
Kościółki w okolicach Biecza są drewniane, kryte gontem, a czasami – z braku funduszy i z powodu oszczędności plebana – blachą, jak ten w mojej rodzinnej wsi. Od małego lubię ich aromat, ten zapach przesiąknięty kadzidłem i wygrzanych przez tyłki pokoleń starych skrzypiących ław. Na granicy Podkarpacia i Małopolski co drugi kościółek wpisany jest na listę zabytków, ciągnący się tutaj szlak architektury drewnianej wabi turystów z całej Polski. Jeśli zapuścić się dalej, za Gorlice, klimat zmienia się jeszcze bardziej – z krajobrazu wyłaniają się piękne zrębowe cerkwie. A gdyby pojechać jeszcze dalej, za Nowy Żmigród, zaczynają gęstnieć, bowiem północno-wschodnia Słowacja jest nimi usiana. To właśnie jedną z takich cerkwi odwiedzała codziennie matka najsłynniejszego Rusnaka wszech czasów, Andy'ego Warhola, w którego twórczości wielu dopatruje się wpływów ikonostasu.
Ale wschód Słowacji był nie tylko kolebką genialnego artysty. Stał się również centrum rusińskiej myśli odrodzeniowej, inaczej niż biedne wioski w pobliżu Sącza i Gorlic, w których więcej było maziarzy i ubogich pasterzy niż rusińskich budzicieli. Ich korzenie sięgały Preszowszczyzny. W mieszczącej się opodal Sniny wsi Topola urodził się klasyk literatury rusińskiej Aleksander Duchnowycz, poeta, autor hymnu „Podkarpatsky Rusyny, ostawte hłubokyj son" [Rusini Podkarpaccy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta