Bez jednego drzewa las lasem zostanie
Niemcy uznali, że działalność organizacji ks. Jana Machy to dla nich poważny problem. Nie dlatego, że zagraża to bezpośrednio państwu niemieckiemu, ale dlatego, że buduje wśród Polaków solidarność i nadzieję, że nie są sami. Skala zjawiska staje się dla nich niepokojąca – mówi historyk Andrzej Grajewski Tomaszowi Krzyżakowi.
W sobotę 20 listopada odbędzie się w Katowicach beatyfikacja ks. Jana Machy. Będzie to trzeci Polak – po kard. Stefanie Wyszyńskim i matce Elżbiecie Róży Czackiej – który w tym roku zostanie błogosławionym, ale jest to najmniej znana w tym gronie postać. Kim zatem był ks. Macha?
Był młodym, wyświęconym tuż przed wybuchem wojny, kapłanem, który w dość krótkim czasie zorganizował sprawnie działający system pomocy potrzebującym. Został za to aresztowany, postawiono go przed sądem i skazano na karę śmierci. Nie ma wątpliwości co do tego, że był męczennikiem. Faktem jest, że w Polsce nie jest szeroko znany, ale na Górnym Śląsku nigdy go nie zapomniano. We wszystkich opracowaniach dotyczących podziemia na tych terenach w czasie okupacji jego nazwisko jest wymieniane. Znalazło się na tablicy w katowickiej katedrze, upamiętniającej 51 kapłanów, którzy „za wiarę i Ojczyznę" oddali życie. Jego osoba rezonowała chociażby w filmie Kazimierza Kutza „Na straży swej stać będę", gdzie jest ważną, pozytywną postacią. Chociaż ukazaną nieprawdziwie, bo przedstawiono go jako konspiratora i organizatora walki zbrojnej. W 1951 r. powstał jego symboliczny grób na cmentarzu w Chorzowie Starym. Pamięć więc trwała, ale w szerszym wymiarze zaczęto się nim interesować dopiero w związku z procesem beatyfikacyjnym.
Miał szansę zostać błogosławionym już ponad 20...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta