Pandemia egoistów
Marcin Duma, socjolog: Wielu Polaków nie boi się zachorowania, uważają, że jak puścimy lejce w polityce covidowej, to im się nic nie stanie, a koszt walki z koronawirusem poniesie ktoś inny. 700–800 zgonów dziennie? No, trudno. Ja mam wyższy rachunek za prąd, a nie chcę mieć. Ja płacę więcej za jedzenie, a nie chcę tyle płacić.
Czy Polacy są w stanie, jeśli chodzi o emocje społeczne, przetrwać trzeci rok pandemii?
Niespecjalnie mają chyba wyjście (śmiech). Jeśli nie byliby w stanie, to musiałyby być jakieś tego konsekwencje – np. wyemigrowaliby lub się załamali. Żadna z tych rzeczy nie nastąpi.
Ale zmieniały się te nastroje?
Zacznijmy może od tego, co się działo, gdy pandemia wybuchła. Mało kto pamięta: było nerwowe oczekiwanie na to, kiedy będzie pierwszy polski przypadek zakażenia koronawirusem, kiedy będziemy jak reszta świata.
I wreszcie pojawił się ten pierwszy mężczyzna, który przyjechał z Niemiec. Byliśmy wtedy mentalnie gotowi na to, żeby podjąć walkę z wirusem. Oczywiście, musiała być ona zwycięska – wsparliśmy rząd w bardzo odważnych decyzjach wprowadzających poważne restrykcje. Fukaliśmy trochę, że np. zakaz wchodzenia do lasu nie miał sensu, ale z drugiej strony w końcu była to walka z pandemią, cały świat patrzył. Nie było łatwo, bo to było zupełnie nowe doświadczenie, ale towarzyszyła temu pewna ekscytacja, że to coś nowego: praca zdalna, edukacja. Jednocześnie ta pierwsza fala, biorąc pod uwagę kolejne, była dosyć łagodna. Zakażeń wcale nie było tak dużo.
Mieliśmy kilkaset przypadków, dwucyfrową liczbę zgonów i zamknięty cały kraj.
Dzisiaj nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy te małe liczby były związane właśnie z tym,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta