Niemcy, nic się nie stało!
Berlin nie chce się pogodzić z tym, że wielka wojna zachwiała wizerunkiem kraju i postawiła pod znakiem zapytania jego przywództwo w Europie.
Z polityczną pozycją naszego zachodniego sąsiada długo było tak, jak w bon mocie Gary’ego Linekera: „Futbol to taka gra, w której 22 mężczyzn gania za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy”. Bon mot jest stary, sprzed przeszło trzech dekad, Linekera młodszym czytelnikom trzeba przedstawić: czołowy angielski napastnik, który poza wyspami grał także w FC Barcelonie. Na dodatek trochę się zdezaktualizował – za piłką biegają też kobiety, czego przeoczyć już dzisiaj nie wypada, Niemcy nie są już tak niezawodni w futbolu, a ich zawodnicy od lat nie są największymi gwiazdami piłki nożnej.
Znacznie krócej nie są gwiazdami europejskiej polityki. Spowodowała to rosyjska agresja na Ukrainę, a ściślej niemiecka polityka wschodnia, której skutki odczuła Europa po 24 lutego tego roku, gdy Putin dał rozkaz do ataku. Nie wszyscy za Odrą stracili nadzieję, że „na końcu i tak wygrają Niemcy”, ale na razie polityczny wizerunek tego kraju, nie tylko w Europie Środkowo-Wschodniej, jest marny. Błędy długoletniej postawy Berlina wobec Kremla i obecne kluczenie w sprawie Ukrainy budzą irytację.
Zaufanie
Najważniejszy jest brak zaufania. Jego poziom „zbliża się do zera”, powiedział w maju wicepremier i minister obrony Łotwy Artis Pabriks. Taka ocena w państwach bałtyckich jest szczególnie istotna, bo – jak zauważył ważny niemiecki analityk Ulrich Speck – był to od dekad najbardziej przyjazny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
