Nie ma we mnie ani grama germanofobii
Niektórzy karmią Polaków germanofobią. Wielu robi to w złej wierze, z polityczną intencją. Inni naszych sąsiadów zza Odry nie znają.
To był koniec lat 80., ale jeszcze przed upadkiem komuny. Precyzyjnie: późne, gorące lato 1988 r. Nieudane majowe strajki spowodowały, że spakowałem plecak, wziąłem jakieś zaskórniaki i korzystając z posiadanej portugalskiej wizy, wybrałem się na Zachód.
Czy myślałem o powrocie? Wtedy nie. Porażka strajków była dla większości mojego pokolenia dowodem na wygasanie polskiej rewolucji. To, co latem 1980 r. uznawaliśmy za wielką narodową mobilizację, w rytm kolejnych, coraz słabszych protestów, przez kolejne zmarnowane sezony stanu wojennego, ledwie się tliło. Był samizdat, wydawało się i kolportowało pisma i broszury, powstawały i rozpadały kojarzone z opozycją grupy i środowiska, ale kraj się pogrążał. Tonął w ponurej tępocie późnego PRL-u, w obezwładniającej rzeczywistości braku perspektyw, w cieniu wciąż pewnej siebie i cynicznej nomenklatury. Nikt, poza nielicznymi, nie spodziewał się zmiany.
Dla mnie, podobnie jak dla większości moich rówieśników, przyszłość jawiła się jak z Orwella; totalitaryzm, choć beznadziejnie nudny i bezpłodny, miał trwać w nieskończoność. Gdybyśmy wiedzieli, że to jeszcze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)