nie byŁem uciekinierem politycznym
Nie mogę komentować tożsamości niemieckiej czy amerykańskiej, tylko swoją, polską. Nigdy nie czułem się też artystą, który ma ludziom uprzyjemniać czas i być uwielbiany. Może za to przybyło mi kilku więcej wrogów. Rozmowa z Piotrem UklaŃskim, artystą multimedialnym
W Bibliotece Polskiej w Paryżu trwa pańska wystawa „Il Tormento di Chopin”, czyli „Udręka Chopinowska”, sugerująca, że jej źródłem była zakazana miłość słynnego kompozytora do mężczyzn.
Ta szacowna instytucja szczyci się podtrzymywaniem czy też może odkurzaniem tożsamości. Nieprzypadkowo zatem znajduje się w niej portret Tytusa Wojciechowskiego, bo przedstawia obiekt westchnień i zabiegów Chopina. A „tormento” znaczy więcej niż udręka – to wewnętrzna tortura. Dla mnie Chopin jest symbolem, marką. Z jednej strony był przecież pełnym żalu emigrantem, a z drugiej – jego imieniem zostało nazwane warszawskie lotnisko. Potraktowałem go trochę jako pretekst do mojej prezentacji, bo też jestem artystą emigrantem, przepełnionym żalem i wewnętrznym bólem (śmiech).
Emigrantem stał się pan z własnej woli.
Poniekąd. Nie byłem uciekinierem politycznym. Wyjechałem w 1990 roku wiedziony ciekawością zobaczenia Nowego Jorku, innego świata niż Warszawa, Polska. Wcześniej wysłałem swoje rysunki do znanej Cooper Union School for the Advancement of Science and Art w Nowym Jorku. Zaakceptowano je, a strasznie trudno było się tam dostać. Za naukę nie musiałem płacić, bo szkoła jest bogata i stać ją na stypendia dla studentów. Na papierze wszystko wychodziło więc fajnie, ale był to początek koszmaru, bo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta