Jesteśmy Polakami, nie Rosjanami
Nigdzie nie usłyszałem ostrzejszej krytyki całkowitego wywłaszczenia niż w wioskach, gdzie rozradowani ziemią na własność chłopi znajdowali chwilę, by przypomnieć niedolę człowieka, który pół życia ich zatrudniał.
Rosyjski najazd najbardziej dał się we znaki chłopom. Zwyczaj stacjonowania wojska na wsi ogromnie zakłóca wiejską gospodarkę, która nigdy nie może narzekać na klęskę urodzaju. Ruszyłem samotnie na objazd wsi. Monotonnie rozbrzmiewały skargi na rosyjskie grabieże. Można było jednak rozsądnie zakładać, że to jedynie faza przejściowa. Bardziej mnie interesowało badanie skutków programu reformy rolnej.
Złowieszcze miano
Wieśniacy nigdy nie reagują dobrze na dyscyplinę, czy będzie ona ekonomicznej, czy też innej natury. Spotkałem ludzi, którzy zrealizowali życiowe cele, czyli posiedli na własność ziemię, lecz teraz obmyślali sposoby, by oszukać państwo, które im to umożliwiło.
Wyjaśniałem już, że osadzony na gospodarce chłop musi oddać państwu umiarkowaną część zbiorów jako formę spłaty. Ponadto 25 proc. produkcji rolnej musi zostać sprzedane rządowi po stałych, niskich cenach. To te płody rolne zapewniają racje podstawowe wydawane ludziom w miastach.
Pozostałą produkcję gospodarstwa rolnego można sprzedać na wolnym rynku, gdzie osiąga ona ceny od ośmiu do dziesięciu razy wyższe od cen państwowych. Pokusa jest oczywista. Chłop niekiedy próbuje uniknąć rządowych kontyngentów, by zachować więcej towaru na wolną sprzedaż.
Postępując w ten sposób, zachowuje się on nie tylko antyspołecznie, ale też bardzo nierozsądnie. Wielu komunistów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta