Afera rywina swoje zrobiła
Dopiero PiS pokazało, że postawienie na transfery socjalne przekłada się na sukces wyborczy. Wcześniej takiego myślenia w ogóle nie było. I to była przyczyna klęski całej lewicy oraz tej mizerii, której teraz doświadczamy. Rozmowa z Bogdanem Lewandowskim, posłem SLD w latach 1997–2005
Zaryzykuję twierdzenie, że jest pan ekspertem od komisji śledczych, bo zasiadał pan w dwóch – komisji wyjaśniającej aferę Rywina i komisji ds. prywatyzacji PZU. Jak pan ocenia pomysł opozycji, by powołać komisję śledczą w sprawie afery taśmowej?
Z tego, co czytałem, to opozycji chodzi o fragment zeznań dotyczący sprzedaży taśm z nagraniami rozmów polityków PO wywiadowi rosyjskiemu. Rzecz zatem dotyczyłaby problemów wywiadowczych, czyli siłą rzeczy niejawnych. I to jest poważna słabość tego pomysłu. W przypadku pierwszej komisji śledczej, badającej aferę medialną z udziałem Lwa Rywina, jej siłą było przede wszystkim to, że zapewniała dostęp do zeznań milionom ludzi. Obywatele zobaczyli rządzących ściągniętych z piedestału władzy. Przepytywanych przez komisję śledczą i wikłających się w odpowiedziach. Posiedzenia komisji były jak połączenie politycznego thrillera z serialem o niewolnicy Isaurze.
Czy opinia publiczna tego oczekiwała?
Oczywiście. Ludzie oczekiwali show, a politycy dostosowali się do tych potrzeb. Tylko że w takiej sytuacji istota sprawy schodzi na plan dalszy. Tak było w przypadku obu komisji, w których zasiadałem, i przypuszczam, że podobnie byłoby w komisji taśmowej. Prześledzenie mechanizmów, które doprowadziły do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta