I nie opuszczę CIę, dopóki nie odejdę
Związek małżeński coraz częściej przypomina spółkę, w ramach której każdy z partnerów przez pewien czas doświadcza poszukiwanej satysfakcji. Ślubów jest coraz mniej, rozwodów coraz więcej. A te ostatnie to jedno z najbardziej traumatycznych przeżyć w ludzkim życiu.
Instytucja małżeństwa ma ponad 4,3 tysiąca lat. Pierwsze udokumentowane ceremonie małżeńskie odbyły się w Mezopotamii, około 2350 r. p.n.e. Według teorii przywiązania Johna Bowlby’ego w człowieku istnieje pewna zdolność do tworzenia bliskich więzi emocjonalnych z wybranymi osobami. Od pradawnych czasów aktywność ludzka opierała się właśnie na działaniach podejmowanych razem z innymi. W końcu najważniejszym celem człowieka pierwotnego było przeżycie i spłodzenie potomstwa.
W polskim społeczeństwie przez wiele pokoleń zasady współżycia były ściśle określone i zdeterminowane przez tradycję, dotyczyło to też ról małżeńskich. Nadrzędnym celem związku małżeńskiego było utrzymanie trwałości rodziny. Ale przemiany społeczne, polityczne i ekonomiczne ostatnich lat doprowadziły do zmian w tym podejściu. Jak przekonywał socjolog Ulrich Beck, rodzina nie traci na znaczeniu w kształtowaniu się tożsamości, ale zmienia się jej rola wobec centrum organizowania biografii, którym staje się „Ja”, czyli jednostka sama dla siebie. Owa jednostka musi nauczyć się pojmować samą siebie „jako biuro planistyczne własnej biografii, własnych umiejętności, orientacji, kontaktów partnerskich”. Dzisiejszy związek małżeński ma często charakter spółki, w ramach której każdy z partnerów przez pewien czas doświadcza poszukiwanej satysfakcji. Nierzadko w małżeństwie ważniejsza jest przyjemność danej jednostki, a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta