Fałszywy dylemat
Problem bezrobocia może znów stać się realny, jeśli utrwalą się rządy PiS i wpadniemy w długotrwałą stagflację. Wtedy gospodarka nie będzie w stanie tworzyć tyle miejsc pracy, żeby wchłonąć nawet malejącą liczbę osób w wieku produkcyjnym.
Z polskiego rynku pracy napływa coraz więcej niepokojących doniesień. Ostatnio głośno było o zwolnieniach grupowych w kilku dużych znanych firmach. Ale już w III kwartale, jak wynika z Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności, liczba pracujących zmalała o 124 tys. (0,7 proc.) rok do roku. Do tego maleje liczba ofert pracy i przyrasta liczba osób zawieszających działalność gospodarczą. Czeka nas wyraźny wzrost bezrobocia?
Odpowiedzialnego ekonomistę poznaje się po tym, że skupia się na długookresowych problemach. Naszym prawdziwym problemem, jeśli chodzi o rynek pacy, jest spadek liczebności siły roboczej. Grozi nam to, że będziemy mieli za mało rąk do pracy, żeby się rozwijać. Jeśli ktoś akcentuje krótkookresowe zjawiska, a na dodatek prezentuje je jako szkody wynikające z polityki antyinflacyjnej, to uprawia złą ekonomię.
Wpływ zacieśniania polityki pieniężnej na rynek pracy jest urojeniem? Prezes NBP Adam Glapiński mija się z prawdą, gdy mówi, że nie można już bardziej podwyższyć stóp procentowych, bo niosłoby to ryzyko znaczącego wzrostu bezrobocia?
Irytuje mnie próba sprowadzania debaty publicznej do problemów krótkookresowych, często zresztą urojonych. To są próby odwrócenia przez PiS uwagi od naprawdę istotnych długofalowych problemów. Takim istotnym problemem jest ryzyko, że przestaniemy doganiać...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta