PiS nie do wymazania
Nawet jeśli wybory w 2023 r. przyniosą zmianę władzy, nie wydaje się, aby zasadnicza korekta polityki społeczno-ekonomicznej była możliwa. W tym sensie partia Kaczyńskiego i rząd Morawieckiego pozostawiają po sobie coś trwałego.
Gdy 11 grudnia mijało pięć lat, odkąd Mateusz Morawiecki został premierem, fety nie było. Wszyscy mają świadomość, w jak trudnej sytuacji jest dziś szef rządu. Dopiero co już nie tylko zagończycy z Solidarnej Polski, ale też politycy z twardego jądra partii rządzącej przypuścili na niego atak. Jarosław Kaczyński podtrzymał jego formalną pozycję, ale bronił go miękko i warunkowo. Morawiecki stracił najbliższych współpracowników: szefa kancelarii Michała Dworczyka i ministra do spraw europejskich Konrada Szymańskiego. Następca Dworczyka, starszy o 20 lat od poprzednika były marszałek Sejmu Marek Kuchciński, nie jest po to, aby pomagać Morawieckiemu w sprawniejszym rządzeniu, lecz po to, aby patrzeć mu na ręce i o wszystkim informować prezesa. Trudno skądinąd o lepszy przykład triumfu logiki partyjnej nad państwową.
Odpowiedzi Kaczyńskiego na pytanie o przyszłość premiera pozostały niejasne. Teraz go nie zmieni. A później? Stało się jasne, że Morawiecki może być szykowany do roli kozła ofiarnego. Że na niego mogą być zwalone trudności związane z ciężką zimą, kataklizmem energetycznym i inflacją. Wystarczy go wymienić w apogeum kampanii wyborczej, a więc wiosną lub latem 2023 r.
Ostatnio wprawdzie znów można odnieść wrażenie, że prezes PiS i premier bywają tandemem. Kaczyński chyba pojął, że nie da się oddzielić powodzenia szefa rządu od powodzenia całego obozu. Ale trudno...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta