Najpiękniejszy koszmar świata
Futurystyczna stolica powinna być solą w oku Rosjan i Chińczyków. Przypomina, że w kraju o podobnej do nich skali i poziomie rozwoju można zbudować demokrację. Ale jako miasto Brasilia jest nie do życia.
Juscelino Kubitschek bardzo się spieszył. Wiedział, że jeśli szybko nie zacznie wprowadzać w życie jakiejś wielkiej idei, która zjednoczony naród, wojsko wykorzysta jego słabość i przejmie siłą władzę. Zaraz po wyborze w styczniu 1956 roku prezydent kazał więc rozpocząć pierwsze prace na gigantycznym płaskowyżu w środku kraju, w miejscu, gdzie łączą się stany Goias i Minas Gerais. W ciągu ledwie dziesięciu dni powstał podłużny, piętrowy drewniany pawilon, któremu prezydent nadał nazwę Catetinho: malutka wersja Catete, pałacu w dotychczasowej stolicy kraju Rio, gdzie dwa lata wcześnie samobójstwo popełnił poprzednik Kubitschka Getulio Vargas.
Dziś to muzeum położone na obrzeżach brazylijskiej stolicy. Przewodnik opowiada, jak nocami pod zabudowania podchodziły drapieżne zwierzęta, a prezydent dla bezpieczeństwa nie schodził wtedy na parter. Urząd prezydenta to był jeden pokój, siedziba szefa jego gabinetu – drugi. W trzecim już trzeba było ulokować kuchnię, tak mało tu było miejsca. Sam Kubitschek – zwierzchnik państwa o powierzchni 30 razy większej od Polski – miał do dyspozycji prywatne pomieszczenie, w którym mieściły się łóżko, szafa, biurko. Więcej nie wchodziło.
Ale nawet ten skromny budynek miał wielkiego projektanta: Oscara Niemeyera. Przyjaźń prezydenta z architektem przesądziła o kształcie stolicy. Uczeń Le Corbusiera nie tylko był zafascynowany francuskim...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta