Pięć opowieści o granicy życia
Niektórzy mają pretensje o zawrócenie ich z drogi ku śmierci. Są tacy, którzy widzą w niej wstęp do nowej przygody. Inni odmawiają leczenia, by choć chwilę jeszcze pożyć po swojemu. Opowiadają o tym ci, którzy robią wszystko, by pacjentów utrzymać przy życiu, ale gdy trzeba, muszą być pewni, że nadszedł kres.
Gdzie przebiega i jak wygląda granica między życiem a śmiercią? Czy da się wymierzyć, jak daleko od niej jesteśmy? Czy przekroczenie tej granicy jest procesem, który trwa długo, czy raczej krótką chwilę? I czy należy zgodzić się ze starożytnym filozofem Epikurem, który przekonywał, że śmierci nie należy się bać, gdyż i tak jej nie spotkamy, bo „gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma”?
Zadaliśmy te pytania lekarzom. Pięcioro specjalistów – anestezjologa, internistę, chirurga, gastroenterologa i psychiatrę – łączy to, że w swojej praktyce mają częsty kontakt z pacjentami, którzy zbliżają się do kresu życia.
Anestezjolog: odwrócić fazę umierania
Najbliżej granicy są pacjenci, którzy trafiają na oddział intensywnej terapii. – Wszyscy chorzy na moim oddziale to osoby w stanie zagrożenia życia. Ze śmiercią pacjenta jesteśmy jako anestezjolodzy na co dzień – przyznaje w rozmowie z „Plusem Minusem” kierownik Oddziału Klinicznego Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Samodzielnym Szpitalu Klinicznym im. Witolda Orłowskiego w Warszawie prof. Małgorzata Malec-Milewska. 30 proc. leczonych na tym oddziale umiera, ale pani profesor sama patrzy na te statystyki inaczej. – 70 proc. naszych pacjentów z sepsą, krwotokiem, urazem i innymi zagrażającymi życiu stanami udaje się jednak uratować. Jedno jest pewne: wygrać możemy tylko z chorobami, ze śmiercią nie wygra...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta