Żyjemy w ciemnej epoce
Ludzie, którym przykleja się łatkę symetrysty, w żadnym kraju nie mają łatwo. W Niemczech nazywa się ich „Nestbeschmutzer”, czyli zanieczyszczającymi własne gniazdo. Okropna nazwa, a przecież takie osoby odgrywają rolę bardzo ważną dla wspólnoty. Rozmowa z Karoliną Wigurą, socjolożką
Wierzysz jeszcze, że tworzymy wspólnotę?
Wspólnota jest kategorią socjologiczną – i jak to sobie powiemy, to mam wrażenie, że może nas to uspokoić. Bo często wymagamy od tej wspólnoty niesłychanych rzeczy: że wszyscy będziemy podzielać te same wartości, poglądy, a nawet kolor skóry. A wspólnota tym się różni od innych grup społecznych, np. stowarzyszeń, że stajemy się jej częścią bez swojego wyboru. I właśnie to jest fundamentalnie uspokajające.
Dlaczego ciebie to uspokaja?
Bo jeżeli jesteś członkiem jakiejś grupy tylko dlatego, że się w niej urodziłeś, to logicznie rzec biorąc, ta wspólnota w punkcie wyjścia może ci być obojętna, jako efekt przypadku. Inna sprawa, że nie jest wykluczone wzięcie odpowiedzialności za jej współkształtowanie. Wtedy mamy szansę uczynić ją nieco lepszą. Tyle że to zależy od naszej wolnej woli, czy weźmiemy za nią odpowiedzialność.
Myślisz, że ta nasza wspólnota dobrze dzisiaj funkcjonuje?
Nie, ale która wspólnota dziś dobrze funkcjonuje? Od lat żyję w różnych krajach. Ostatnio mówię żartobliwie, że mieszkam w pociągu między Warszawą a Berlinem. To znaczy, że przemieszczam się pomiędzy polską i niemiecką wspólnotą. I może ci się wydawać, że inne wspólnoty funkcjonują lepiej, tak długo, jak nie zaczniesz żywić do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta