Totem i tabu
Stwierdzenie, że w kulturze terapeutycznej gabinet psychologa stał się erzacem konfesjonału, dla jednych będzie banałem, dla innych – kamieniem obrazy. Ale w zwyczajnie opisowym, niewartościującym tego zjawiska sensie tak właśnie jest.
Żadna inna natura nie znosi próżni, nie męczy się i zwija w niej z bólu równie mocno, co ludzka psychika. Upewniłem się w tym przekonaniu w ostatnich dniach, śledząc burzę, jaka rozpętała się po opublikowaniu na portalu Klubu Jagiellońskiego tekstu Konstantego Pilawy, w którym opisywał on zjawisko „kultury terapeutycznej”. Poziom agresji, moralnego wzmożenia i zwykłego chamstwa, jakie wywołał ten artykuł, był niezwykły, nawet jak na konsekwentnie śrubowane, internetowe standardy.
Najciekawsze, że samo pojęcie „kultury terapeutycznej” jest szeroko opisane, liczy sobie dobrze ponad pół wieku, a towarzyszące mu absurdy i nadużycia opisywali dotychczas głównie lewicowi i liberalni autorzy. Powiedzmy sobie szczerze – jeśli coś zostało obśmiane przez Woody’ego Allena w czasach, kiedy kręcił jeszcze dobre filmy, to musi być...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta