Zaczynam zupełnie nowy mecz
– Będę musiał dużo wygrywać, parę razy się pewnie potknę. Czeka mnie wyboista droga – zapowiada w rozmowie z „Rz” tenisista Kamil Majchrzak, który w styczniu wraca na kort po zawieszeniu za złamanie przepisów antydopingowych.
Polubił pan znów tenis?
Przeprosiliśmy się. Jestem na finalnym etapie przygotowań. Czuję się podekscytowany tym, że wracam na kort, do rywalizacji. Nie mogę się doczekać.
Co było najtrudniejsze w czasie pana kary zawieszenia: znieść to psychicznie czy – teraz – wrócić do fizycznej i tenisowej formy?
Najtrudniej było się zmotywować do czegokolwiek wtedy, gdy nie została ogłoszona decyzja w sprawie mojej dyskwalifikacji. Nie wiedziałem, czy to będzie 13, czy 18 miesięcy, a może cztery lata. Nie trenowałem regularnie, nie było celu. Prowadziłem raczej stacjonarny tryb życia. Od czasu do czasu się ruszałem. Kiedy już poznałem datę powrotu, to z trenerami mogliśmy zaplanować plan przygotowań. Czasu mieliśmy dużo, więcej, niż ma z reguły tenisista, bo sezon normalnie trwa 11 miesięcy. Był czas, aby popracować nad pewnymi elementami technicznymi czy fizycznie. Od końca sierpnia jestem w ciągłym treningu. Jak głowa ruszyła, to fizycznie już było łatwiej. Teraz czuwają nade mną trenerzy. Mamy plan i przygotowujemy się pod konkretne cele.
Mógł pan trenować w okresie zawieszenia?
Na dwa miesiące przed upływem terminu zawieszenia mogłem już trenować normalnie, nie mogłem być jedynie obecny na turniejach. Wziąłem udział w zgrupowaniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta