Nigdy nie pasował do niego smutek
Nie pasował do niego smutek, a przecież spotkało go w życiu sporo nieszczęść. Częściej mówiło się o nim „Baryła” lub „Wojtek”, a nie oficjalnie – Wojciech Łazarek.
4 października obchodził 86. urodziny, więc zadzwoniłem z życzeniami. Na zwyczajowe: „Co słychać i jak się czujesz?” odpowiedział: „Wszystko w porządku, nic mi nie dolega”. „A żona?”. W telefonie cisza. Po chwili, kiedy już prawdopodobnie odszedł na bok, żeby nie słyszała, powiedział: „Z Iloną słabo. Właśnie odebrałem ją ze szpitala”.
Wojtek Łazarek, bo częściej mówiło się o nim „Baryła” lub „Wojtek” niż oficjalnie – Wojciech, był człowiekiem niezwykle pogodnym i dowcipnym. Nigdy też nie robił nabożeństwa ze swoich stanowisk pierwszego trenera w czołowych polskich klubach oraz dwóch reprezentacjach narodowych. Stąd zdrobnienie imienia.
Nigdy nie pasował do niego smutek, a przecież spotkało go w życiu sporo nieszczęść. Żona chorowała od kilkudziesięciu lat. Wyszła z jednej choroby, to wpadała w drugą, a on zawsze i z oddaniem się nią opiekował. Pięć lat temu, w wieku zaledwie 54 lat, zmarł ich jedyny syn – Grzegorz. Był ich największą miłością.
Ojciec widział w nim piłkarza i chociaż grał w Lechu, Lechii i Gwardii Warszawa, w sumie ponad 60 razy, to kariery nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta