Za młodzi na emeryturę, za starzy na nowy początek
W bardzo udanej powieści „Ostatni” Maćka Bielawskiego, o pokoleniu mężczyzn z czterdziestką na karku, spotykają się ze sobą Polska hipoteczna z Polską deweloperską.
Maciek Bielawski niewątpliwie ma talent narracyjny i ucho do historii. Gdyby bowiem wyciąć same mikroanegdoty z jego nowej powieści, powstałby świetny zbiór opowiadań. Choćby historia o chłopaku pracującym na ochronie w Tesco, a którego matka przekonuje wszystkich (sama w to wierzy!), że syn jest prezesem, i martwi się, że kierownictwo go ściągnie do Ameryki – taki jest dobry. Albo scena, w której dwa zaprzyjaźnione małżeństwa próbują grać w szczerość wzorem filmu „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” i mówią sobie skrywane dotąd rzeczy. Już pierwsze wyznanie jednego z mężczyzn („Głosowałem na Dudę”) zmienia kolację w pandemonium. Czy wreszcie opowieści dziwnej treści sąsiada jednego z bohaterów, cwaniaka z osiedla, który uczy się angielskiego z aplikacji.
Zdradza też Bielawski poczucie humoru. Dawno się na głos tak nie śmiałem przy książce, jak czytając „Ostatniego”. Ale od początku.
Jedna klasa z technikum
Jest ośmiu kumpli z jednej klasy technikum elektrotechnicznego w mieście, którego nazwa nie pada. Wiemy, że to zachód Polski, miasto jest poniemieckie, pojawiają się też nieodległe Sudety, Wałbrzych. Sam Bielawski jest ze Świdnicy, a jego bohaterowie na wspólnym wyjeździe leczą kaca, spacerując w pobliżu twierdzy – zatem Kłodzko, może Srebrna Góra. W każdym razie gdzieś na Dolnym Śląsku.
Mężczyźni mają po 45 lat, gdy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta